• Nasze mieszanki traw powstają z kadrą naukowo-techniczną UWM w Olsztynie

Proste sposoby w radzeniu sobie z suszą

Proste sposoby w radzeniu sobie z suszą

Karol Żywalewski – Doradca Agrotechniczny

                         Ostatnie lata nie rozpieszczają rolników. Pogody nie można nawet nazwać kapryśną, jest po prostu upalna. Większość roślin nie radzi sobie z temperaturami i brakiem opadów. Grunty pustynnieją, a burze piaskowe doświadczamy bez ruszania się w Saharyjskie rejony świata. Jak w obrębie „własnego podwórka” możemy przeciwdziałać tym zmianom?

Jak się bronić?

Styl dzisiejszego życia i pracy często sprawia, że zapominamy o dobrej praktyce rolniczej, którą wpajali nam nasi dziadkowie i rodzice. Była to praktyka z tych czasów, gdzie jak największy skarb traktowano glebę, która karmiła wszystkich. To z tamtych lat pochodzi przysłowie „Za kosą pług”, czyli jak najszybsze rozpoczęcie uprawek pożniwnych, aby chronić glebę przed suszą, czy walczyć z chwastami. Czy o tego typu zasadach na pewno dziś pamiętamy? W jaki sposób, tak elementarnie, możemy wesprzeć nasze użytki zielone w nadchodzących trudnych i posusznych latach? Pierwszy pokos to ten, który niejednokrotnie zapewnia nam nawet 50% rocznych plonów zielonki. Powinniśmy walczyć o niego od pierwszych wiosennych promieni słonecznych, po wjazd z kosiarką. Jak to zrobić?

Po pierwsze dobór roślin.

                       Faktem jest, że różne rośliny radzą sobie inaczej w różnych warunkach glebowych oraz klimatycznych. Trawy, do ukazania swego pełnego potencjału, bezdyskusyjnie potrzebują wody. Większość gatunków korzeni się w płytszych warstwach gleby, szczególnie narażonych na przesuszanie.

W ostatnim czasie na popularności zyskują rośliny z grupy bobowatych drobnoniennych. Jest to najwłaściwszy kierunek, jaki można obrać przy doborze składu mieszanek na nasze TUZ’y i nie tylko… Rośliny bobowate drobno nasienne to np. lucerna siewna, koniczyna łąkowa (czerwona), ale także odrobinę już zapomniane i pomijane koniczyna biała i komonica. Na popularności zyskują również koniczyna inkarnatka i aleksandryjska. Rośliny z tej rodziny odznaczają się masą atutów, szczególnie przydatnych w trudnych pogodowo latach. Mówi się, że ich systemy korzeniowe zaczynają rozwijać się tam, gdzie korzenie traw się kończą. Motylki znakomicie penetrują profil glebowy, dochodząc na głębokości kilku metrów. Znakomicie wykorzystują składniki glebowe, a najważniejszym nawozem w ich uprawie jest wapno, warunkujące ich trwałość. Azot to pierwiastek, który pobierają z atmosfery i odkładają w postaci brodawek na częściach podziemnych roślin. W mieszankach z trawami tworzą dla nich swoisty parasol ochronny w okresach posusznych, a w okresach deszczowych ustępują im miejsca. Rośliny bobowate wykorzystywane są także w mieszankach, czy wysiewach niekonwencjonalnych. Przykładem może być, wysiew mieszanek traw szybko rosnących w typie życic westerwoldzkich i wielokwiatowych z dodatkiem koniczyny aleksandryjskiej (szybko rosnącego gatunku jednorocznego) lub koniczyny czerwonej, który jest przykładem naszej mieszanki kośnej Rokita. Nowością testowaną od dwóch lat przez naszą firmę na polach rolników jest, także Mieszanka Podlaska oparta o wykę ozimą, koniczynę aleksandryjską i życice wielokwiatowe. Mieszanka może być źródłem olbrzymiej ilości masy oraz białka i energii w niej zawartej. Więcej na temat tej mieszanki dowiedzą się Państwo z tego katalogu, z artykułu jej poświęconego.

                     Innowacją w agrotechnice może okazać się również rozwiązanie zapożyczone z krajów zachodnich Unii Europejskiej, a mianowicie wsiewki śródplonowe. Nie mówię tu międzyplonach wysiewanych po zbiorze  rośliny głównej, a o wsiewce śródplonu w nie. Za przykład może posłużyć moje osobiste doświadczenie dotyczące wsiewu koniczyny białej Romeny w kukurydzę, w fazie 6-8 liści. Zatrzymam się na chwilę przy wspomnianej roślinie. Romena jest odmianą koniczyny białej w typie Giganteum tj . Wielkolistnym. Charakteryzują ją ogromne rozety liściowe. Roślinę tę wyróżnia wysoka mrozoodporność, odporność na suszę oraz przydatność na słabych stanowiskach, a co najważniejsze przy nieuregulowanym pH. Jest doskonała przy wypasie bydła i wysoko plonująca przy łąkach kośnych. Po co wykonywać takie wsiewki? Zalet jest wiele. Międzyrzędzia kukurydzy to ogrom pustej przestrzeni nie wykorzystanej przez rośliny pożądane. Zaś te nie pożądane, czyli chwasty pojawiają się tam bardzo chętnie. Wprowadzenie koniczyny powoduje konkurencje dla chwastów, zdrenowanie profilu glebowego, co sprzyja rozrostowi kukurydzy w jego głąb, a co za tym idzie ograniczenie parowania wody z niezakrytego roślinnością gruntu. Bardzo ważne jest, że Romena częściowo pokrywa potrzeby azotowe kukurydzy, poprzez nagromadzenie tego pierwiastka przez rośny koniczyny w glebie. Po zbiorze kukurydzy taki międzyplon możemy nawieźć po czym wypaść na nim bydło lub po uwałowaniu ścierniska skosić i zebrać,  albo po prostu potraktować jako bardzo wartościowy nawóz zielony i zaorać. Podobnie zachowa się  nam trawa, np. życica. Nie ma co prawda takich zdolności do akumulowania azotu jak motylki, ale ilością zielonej masy jaką może zbudować w międzyrzędziach rośliny głównej może zaskakiwać.

Czas na nawożenie:

                                      Tak samo jak wiele można o nim powiedzieć, tak samo wiele (a może i więcej) jest sytuacji, gdzie jest ono wykonywane niewłaściwie. Nadal często wśród rolników  funkcjonuje przekonanie, że to azot jest najważniejszym pierwiastkiem warunkującym plon zielonej masy, a cała reszta (Ca, K, P, Mg, S itd.) są drogimi, zbędnymi dodatkami. Wprost przeciwnie! To właśnie te pierwiastki w sytuacjach krytycznych pozwalają nam uchronić się  przed klęską, a sam N potęguje w roślinie podatność na suszę. Tak więc po kolei.

Wapń (Ca)– pierwiastek warunkujący przyswajalność i dostępność wszystkich innych. Nawet w przypadku stosowania najlepszych i najdroższych nawozów wieloskładnikowych roślina jest w stanie wykorzystać jedynie, w skrajnych przypadkach, 20% tego, co w nich zawarte. Wyobraźmy sobie pyszny obiad przed ciężką pracą. Siadamy do stołu i dostajemy informacje, że możemy zjeść jedynie 1/5. Poprzez jego stosowanie reguluje się odczyn gleby, inaczej pH. Optymalna jego wartość to 6-7. Oczywiście powyższe optimum jest zależne od rośliny jaką chcemy uprawiać czy od rodzaju gleby ale na UZ, na glebach mineralnych te wartości możemy przyjąć za optymalne.

Fosfor (P)– odpowiada za ukorzenianie roślin jak również, a może przede wszystkim, za krążenie energii w roślinach- czyli coś na wzór naszego układu nerwowego.

Potas (K)– Potas reguluje gospodarkę wodną roślin. Dzięki niemu rośliny lepiej radzą sobie z suszą jak również pewniej zimują. Jest on kluczowy w okresie intensywnego przyrostu roślin.

Magnez (Mg)- jest on niezbędny do pobierania składników mineralnych przez roślinę oraz do fotosyntezy. Pobudza on wzrost systemu korzeniowego roślin, poprawia jakość białka oraz pomaga utrzymać się w runi motylkom. 

Siarka (S)– pomaga roślinom pobrać więcej i lepiej wykorzystać azot oraz zwiększa wydajność fotosyntezy.

Azot (N)– pierwiastek warunkujący przyrost zielonej masy. Jednak sam azot dla roślin jest jak napój energetyczny dla głodnego sportowca- daje efekt ale jest on krótkotrwały i bez właściwej, kompleksowej, pełnej gospodarki nawozowej wyniszczający.

                              Opierając się o powyższe charakterystyki widać wyraźnie od czego i dlaczego powinniśmy zacząć nasze nawożenie. Pytanie kiedy? Wapno najlepiej na jesień. Można je wysiewać także wczesną wiosną ale również zimą, pod warunkiem, że pole czy łąka nie znajdują się w miejscach o dużym spadku terenu. P, K, Mg  możemy stosowań wczesna wiosną przed ruszeniem wegetacji. Są to pierwiastki często wolno rozpuszczające się przez co ich późne stosowanie, już przy trwającej wegetacji, może skutkować opóźnionym działaniem. Nawożenie azotowe możemy połączyć z siarką i wykonać kiedy temperatury pozwolą roślinom na wykorzystanie tych pierwiastków. Tylko tak skomponowane nawożenie, oparte o wszystkie kluczowe substancje gwarantuje właściwy, wiosenny start, a także ma wpływ na trwałość roślin. Co jednak w sytuacji, kiedy po I lub po II pokosie dręczy nas susza? Rośliny, bez wody w glebie, nie są w stanie pobrać żadnego z wymienionych pierwiastków. Tu z pomocą przychodzi dokarmianie dolistne. Jak pokazują doświadczenia, roślina w czasie suszy nie umiera z braku wody, a z głodu! Nasza strefa klimatyczna gwarantuje użytkom zielonym, poprzez wilgotność atmosferyczną (min. 40%), wystarczającą ilość wody w powietrzu do prowadzenia fotosyntezy. Problemem jest brak pierwiastków niezbędnych do życia. Te właśnie możemy dostarczyć poprzez liść metodą oprysku. Ta metoda nawożenia jest już doskonale znana w innych gatunkach jak zboża czy kukurydza- dlaczego nie przenieść tych doświadczeń na trawy? W ofercie firm nawozowych możemy znaleźć szeroką paletę środków z makro i mikroelementami. Jednymi z ciekawszych pozycji w tym zestawieniu są chociażby Krzem (Si) i Tytan (Ti). Krzem aktywuje naturalne systemy odpornościowe w roślinie oraz stymuluje ich wzrost i rozwój. Krzem wzmacnia ściany komórkowe roślin, a także poprawia rozwój ich systemów korzeniowych. Tytan natomiast zwiększa plonowanie roślin poprzez istotne zwiększenie pobierania składników pokarmowych z gleby, a także poprawia zdrowotność roślin i ich tolerancję na warunki stresowe. Zabiegi tego typu można wykonywać niezależnie od pory okresu wegetacyjnego, a przy zachowaniu kilku reguł związanych z ich stosowaniem (pora dnia,  wilgotność, temperatura powietrza) dają znakomite efekty w postaci wzrostu plonów jak również trwałości roślin. Jednym z przykładów jest PLONVIT ZBOŻA,  płynny nawóz przeznaczony do dolistnego dokarmiania zbóż oraz plantacji traw nasiennych.

PLONVIT ZBOŻA szybko i skutecznie dostarcza roślinom mikroelementy w proporcjach odpowiadających wymaganiom pokarmowym zbóż i traw, ze szczególnym uwzględnieniem miedzi (Cu), manganu (Mn) i cynku (Zn), na niedobory których rośliny zbożowe są bardzo wrażliwe. Nawóz zawiera także magnez oraz azot poprawiający pobieranie i przyswajanie mikroskładników.  

Przypominam, że na nawożeniu i dokarmianiu użytków zielonych nie warto oszczędzać, gdyż wartość zbieranej paszy objętościowej z ha rocznie przekracza często 10 tyś. zł.

Artykuł z katalogu nasiennego 2020 rok.